Nowy w zastępie/ New one in unit

/Listopad 2008r./

Moje początki w harcerstwie to taka osobista "Opowieść Wigilijna". Wprawdzie nie działo się to w czasie nocy wigilijnej ani nawet w jej okolicach, a wszystko zaczęło się 18.11.2008 roku, dnia kiedy harcerze z mojej przyszłej drużyny obchodzili wigilię w harcerskim gronie. Miałem 11 lat, dużo kilogramów nadwagi, nie wiedziałem o harcerstwie praktycznie nic, a jednak, jakoś tam trafiłem. Jak? Czytajcie...



Będąc w domu czasem udało mi się zauważyć jakieś elementy pokoju mojego brata które by wskazywały na to że był harcerzem, ale chyba jedyne co widziałem w tym fajnego to koszulki pomalowane w pasy niczym futro tygrysa. Czasem gdzieś z nim jechaliśmy, na jakieś wydarzenia z życia harcerskiego, ale ja pamiętam tylko jedną wigilię. Podszedł wtedy do mnie i mojego kolegi jeden z jego przełożonych. Spytał nas czy nie chcemy pójść do "Wilczków" czyli grupy harcerzy w wieku 8-11 lat. W sumie chciałem się zgodzić ale mój kolega od razu odmówił, więc ja solidarnie też. Jak się potem okazało, miało to prawdopodobnie diametralny wpływ na to jakim harcerzem zostałem.


Wróćmy do dnia wigilii harcerskiej w 2008 roku, mój brat już od kilku lat nie był harcerzem. Natomiast ja trafiłem tam dzięki mojej mamie, która na tydzień przed wigilią zadzwoniła tu i ówdzie. 

Drużyną do której trafiłem była 11.Warszawska, działająca na terenie Ząbek pod Warszawą. Na harcerzy z tej organizacji mówili "Zawiszacy", ubierali się oni w beżowe mundury i granatowe berety. Ja również już pierwszego dnia miałem na sobie za duży mundur i beret od brata.
 Po wejściu do sali udało mi się odnaleźć kolegę który na wspomnianej wigilii sprzed kilku lat odmówił pójścia do "Wilczków", okazało się ze dołączył on 2 tygodnie wcześniej niż ja i był już na zimowisku na Litwie.
Miałem trochę kompleksów w związku z moja nadwaga wiec się ucieszyłem gdy mój zastępowy okazał się równie gruby co ja.
W sali spotkałem tez kilka znajomych twarzy ze szkoły o których nie miałem pojęcia ze mogą być harcerzami. Nie bardzo wiedziałem co powinienem robić, czułem się obcy i zagubiony mimo ze bylem wśród znajomych.

 Mimo ze ten wieczór nie był magiczny, dziś wiem ze wtedy rozpoczęła się największa przygoda mojego życia. Po wieczornej mszy przed pójściem  z powrotem na sale odbył się apel. Sygnały alfabetem morse'a wygwizdywane przez drużynowego niewiele mi mówiły wiec biegłem tam gdzie reszta. Wszyscy zgodnie z zasadami rozebrali się do swetrów mimo że było baaardzo zimno. 

W rogach prostokąta w jakim staliśmy ustawili się ludzie z pochodniami. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego, pochylono sztandar powiewający na wietrze, jacyś harcerze wypowiadali przed nim słowa przysięgi. Patrzyłem w płomień pochodni i twarze oświetlane jej blaskiem,  oni wszyscy tez kiedyś byli nowi w drużynie, ale teraz już wiedzieli co się dzieje i w skupieniu słuchali slow przesięgi. A ja? Ja jak zaczarowany patrzyłem w płomień pochodni, od teraz ja bylem tu nowy...

---



/November 2008/

My beginings in scouting is some kind of my own ''A Christmas Carol”. Although this didn't happen during christmas Eve night, or even in the surrounding time. Everything begin at 18.11.2008, the day when scouts from my team celebrated eve in scout group. I was 11 years old, many kilos overweight, exactly I don't knew anything about scouting. Despite this, somehow I was there. How? Read...

During being home, sometimes I was able to see some items in my brother room, which indicated that he was scout, but only one thing was nice for me, his t-shirt with painted stripes, like tiger fur. Sometimes we drove with him to some scout events, but I remember jus one eve. One of his chiefs came to me and my friend, he ask us about joining to "Wilczki" ot otherwise scout group for children in 8-11 years old. Exactly I wanted agree but my friend imediately refused so me too. How it's later turned out, this decision probably had radically impact for this what a scout I was later.


Let's back to scouts's eve day in 2008. For several years my brother wasn't in team. I came there because of my mother which a week before scouts's eve day called here and there.

Team where I landed was 11.Warsaw, which operating in Ząbki area, near Warsaw city. Scouts from this organisation were called „Zawiszacy”, they wore beige uniforms and dark blue berets. Me too was dressed in my brother's uniform and beret.

When I came to hall I happily found my friend which on the said eve several years ago refuse going to ''Wilczki''. He join to scouts 2 weeks before me and he was on winter camp on Lithunia.

I had a little complexes because of my overweight so I was so lucky when I saw my unit chief, he was so fat like me.
In hall I met several familiar faces from school, about which I hadn't idea that they can be scouts.
Properly I wasn't sure what I should do, I felt like a stranger and lost even though I was among friends.

Despite that this evening wasn't magical, today I know that then start my biggest adventure of my life. After evening mass and before back to hall, had place an appeal. Morse code signals whistle by our team chief told me nothing so I ran there where others. Everyone undressed to sweaters because of rules, despite this that this evening was soooooo cold. People in the corners of rectangle in which we were standing, had torches. I never seen anything like that, they left the banner which fluttering in the wind. Some scouts spoke words of the oath in front of it. I looked at torch flame and faces illuminated by its glow. They all some day were new in team, but now they understand what's just happening and intently listened words of the oath. And I? I like enchanted looked at torch flame, now I was new one here...


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gwóźdź programu/ Highlight(nail) of the programme

Cichy zapada zmrok, idzie już ciemna noc...